CZ.23.. kiedy byliśmy w szkole, przywitałam się z każdą osobą. gdy apel dochodził do zakończenia, zrobiło mi się słabo, więc poszłam z tylerem na dwór, na świeże powietrze. -chyba jednak nie pójdziemy na ten bal, powiedział. -że co?! ja idę na bal, nic mi nie jest, tylko zakręciło mi się w głowie i tyle, no. rzekłam. -zobaczymy później, odpowiedział. -ja i taki tak pójdę, moja sukienka i twój garnitur nie mogą się zmarnować. powiedziałam, a potem uśmiechnęłam się do tylera. gdy chcieliśmy wrócić na apel, wtedy skończył się, więc poszliśmy do domu. zrobiliśmy sobie 3 godzinną drzemkę, gdyż byliśmy zmęczeni i w ogóle musieliśmy być wypoczęci na bal. gdy już obudziliśmy się po krótkiej drzemce, dochodziła godzina 16, więc ja i tyler, zaczęliśmy się przygotowywać na bal. o godzinie 17;40 umówiliśmy się z eleną i stefanem przed restauracją, gdzie ma się odbyć ta uroczystość zakończenia roku szkolnego. gdy była to godzina zerowa, wyszłam na dwór, aby złapać trochę świeżego powietrza.
|