Zdaje mi się, że jestem z tych niewielu którzy mają otwarte oczy. Nie dlatego że chcą, ale dlatego że nie potrafią ich zamykać jak inni. Przekleństwo świadomości, zrozumienia, że wszytko jest marnością i pogonią za wiatrem a człowiek jest jak tchnienie, pojawia się i znika a wszyto co zyskał zostanie oddane innym. I wiem, że nic nie ma znaczenia oprócz więzi z Bogiem i niestety nic nie przynosi ulgi poza chwilową przyjemnością.
|