Wyrzucam dziś złudzenia, jak ubrania z poprzedniego sezonu. Kupie sobie nowe, do zabawy, gdzieś daleko od domu. Będę się przechadzał uliczkami, bez zbyt mądrych myśli, może będziesz moja, nim zapełnią się od suchych liści. Lato będzie nas piekło po spoconej skórze, lecz będę przysięgał, że się nie zadurzę, postaram się by moja dusza była nadal pusta, nawet gdy dreszczem porażą twoje miękkie usta. Nie uronię łzy, nie rzucę się w tonie, a gdy skończysz ze mna, odejść nie zabronię.
|