. Wiatr, to wszytko ty i gniew i katar i nadziei zew. Dopadasz mnie między drzewami i przeszkadzasz biec, a potem przynosisz zapach pezebudzającwgo się lasu. Za oknem grasz do tańca olbrzymom, odgłosami nie pozwalasz spać a później kołyszesz łódką i szepczesz lasem pomysły na namiętny wieczór. Przyniosłeś tym razem zbyt wiele, zbyt szybko zmieniasz widok, nie nadążam choć biegnę tam gdzie ty, choć staję się lżejszym gdy unosisz mnie na podmuchach przyszłych ciepłych dni. Nie chcę się opierać choć jesteś oszustem, poleciałbym choćby teraz, lecz zbyt ciążą mi myśli.
|