Coś błysneło, nie nadzieją, nie radością, białą flagą. Przez jedną chwilę, przez jedną myśl przeleciał wiatr niosących szepty. Kłamał o wiecznym lecie, uniesieniach nadmorskich, dłoniach pragnacych. Cisza, stare plany, równie naiwne nadzieje, kolejne stopnie codzienności.
|