Moje palce wciąż pachną myślami o Tobie, błądzą po ekranie, stukając w litery, które uciekają temu co czuje. Na karku Twój dotyk, złożony z tyłu wyobrażeń, wspólnych chwil, które nie nadejdą. Usta czerwienią się od pocałunków, puszczonych z wiatrem nadziei. Dreszczem rozchodzi się pustka mojej dłoni, która nie utrzymała drżenia, jakie dawałem Tobie w chwilach uniesień. Oczy straciły kolor, kiedy magia ugięła się pod ciężarem twojego strachu. Wciąż tam jesteś, gdzieś między umysłem a pragnieniem, ukryłaś się i bolisz nocą, kiedy muzyka zachwyca w świetle księżyca.
|