"Mam w sobie płakadełko, bardzo czuły i skomplikowany mechanizm. Wystarczy byle co, wystarczy niby nic i uruchamia się tam w środku, tam we mnie, gdzie nie mogę go wyłączyć. Uruchamia go myśl i wspomnienie o ludziach, którzy przeminęli, myśl o miejscach, do których drzwi zamknął mi ktoś tuż przed nosem i myśl o szansach, które zostały niewykorzystane, bo uczucia są najkrótszą stałą. Jest tam we mnie głęboko, wybucha, a wtedy i ja wybucham płaczem, bez ostrzeżenia, zawsze jak jestem nieprzygotowana. I nie ma wyłącznika, chyba przez przypadek wpakowano go do drugiej osoby."
|