Chciałaś wrócić, gdy usłyszałaś pogłoski, że zszedłem już z piedestału. Oszukała Cię stara miłość, do kogoś kto zostawił po sobie tylko ciało. Zniknąłem gdzieś za tysiącami doświadczeń, gdzie skrywałem łzy za głośnym śmiechem, zgubiłem się między rządzą a prawdą. Zmęczony walką dobra ze złem umarłem dla szczęścia. Zamiast skakać po drzewach by rozbawiać, nucę zbyt prawdziwe piosenki. Może z kolejną wiosną, z zapachem kwiatów, z dźwiękami ptaków, z ciepłym wiatrem niosącym migotanie oświetlonych liści przypomnę sobie jak być tylko człowiekiem, jak szedłem z Tobą za rękę i nie wiedziałem nic poza tym jak bardzo lubię ten uśmiech, jak zachwyca mnie to spojrzenie, które mnie pochłania. Nie będzie wtedy nic z tego co za nami, ani przyszłości, tylko my, nadający sens każdej sekundzie tego świata.
|