Gdzieś w głębinach duszy, zakamarkach umysłu, powolne ruchy, delikatny szept. Ciepło oddechu bestii zdradliwej odbija się kłębami od zimne ściany umysłu. Coś się obudziło ze snów, krąży wokół obwarowań mądrości. Nim zaatakuje uciekam w goszcz rozważań, w biegu działań wymyślonych na już, przestaje myśleć co się stanie gdy przebije ściany z zimnych kalkulacji. Wiem, że będzie przyjemnie, wiem że będzie strasznie, poczuję wolność by runąć o skały konsekwencji. Nie dziś, nie skazisz myśli emocją, nie pójdę za tobą w ognie namiętności, będę robił to co muszę, nie drgną mi usta, nie zaśpiewa dusza.
|