W sposób jaki mnie traktuje: okazuje czułość, wyznaje miłość, jest kiedy potrzeba, "zrobi dla mnie wszystko", mówi czułe słowa, okazuje zainteresowanie oraz potrzebę bycia blisko... to wszystko sprawia, że zaczynam wątpić w swój związek. Szczególnie teraz, gdy brakuje mi wszystkiego powyżej z JEGO strony... jestem na skraju wytrzymałości. Do głowy delikatnie nasuwają się myśli, co by było gdyby....? A co by było gdybyśmy się rozstali? Chyba podświadomie jeszcze nie pogodziłam się z wybrykiem sprzed kilku lat. To dalej we mnie siedzi tam głęboko. Mam kryzys i nie podoba mi się cała ta sytuacja. Wiem, że życie polega na wyborach, ale w tym momencie nie chcę żadnego podjąć. Niezależnie od tego którą drogę wybiorę, ktoś będzie cierpiał, a na to nie mogę się zgodzić. Może po prostu pozostać bierną sytuacji i na razie się przyglądać? Może samo się wszystko rozwiąże? Za dużo wątpliwości! Sama juz nie wiem...
|