Przychodzi taki moment że czasem myślę że nic mnie nie zdziwi, nic nie zaskoczy wszystko bez zmian. Aż tu nagle pojawia się "On" jak zawsze nie wiadomo skąd, z nienacka, przychodzi jak gdyby nigdy nic, podchodzi, przytula i całuje bez słów i odchodzi... I nagle wszystko wraca, wszystkie wspomnienia, jego zapach, jego dotyk, wzrok która nadal mnie rozpierdala mnie od środka, przez który miekną mi nogi i serce. Zamyka za sobą drzwi i zostawia mnie.. Z nadzieją, że szczęściem może że smutkiem, z oddechem na mojej twarzy, smakiem na ustach.... Ten moment kiedy dociera do mnie ze mimo tyle minionego czasu ja nadal go....
|