Od dawna czułam, że odchodzisz. Po trochu, słowo po słowie było cię coraz mniej. Nie umiałam nic zrobić, nic powiedzieć, żeby zatrzymać twoje spojrzenie. Pewnej nocy byłeś już tak daleko, że ręce drętwiały mi od trzymania cię za słowo, za obietnicę poranka. Gdybym wiedziała, że to był ostatni raz, czułabym bardziej, byłabym mocniej, wzięłabym więcej. Zostałabym tak długo, aż dłoń rozpuściłaby się w dłoni, oczy przywykłyby do ciemności, a brzeg ust stałby się końcem świata.
|