– Latem miałam pacjenta. Zbadałam go. „Tu pacjent ma
prostatę” – powiedziałam dumnie do swojego kumpla, który
nadzorował to badanie. Kumpel pokiwał głową potakująco,
zebraliśmy się i wyszliśmy. Miesiąc później ten pacjent przyszedł do
tego mojego kumpla i powiedział, że już załatwił wszystkie sprawy
i jest gotowy. Stwierdzenie „tu pacjent ma prostatę” zrozumiał jako
ciężki wyrok, chorobę terminalną. Uznał, że umiera. Co więc zrobił?
Rzucił żonę, wybzykał sąsiadkę, sprzedał samochód i pojechał żegnać
się z życiem do Egiptu. A teraz bardzo prosi, żeby coś zrobić, aby nie
bolało. Był bardzo zdziwiony, kiedy usłyszał, że właściwie to jest
zdrowy jak koń, a każdy facet na świecie ma prostatę. I wiesz co?
Nie wrócił do żony, tylko zamieszkał z sąsiadką. Powiedział, że na
taką kobietę czekał całe życie. I nie chciał już dłużej czekać. Halo???/ Brud Piotr C
|