Kończę kolejny dzień. Zamykam drzwi i Twoje ślady na klucz. Rozpuszczam włosy. Opadają w rytmie bluesa na ramiona dźwigające noc. Moje spocone serce bierze chłodny prysznic. Otwieram garderobę. Na wieszakach Twoja nieobecność. Ubieram się w nią do snu. I wciąż żyję. Mam jeszcze kilka zapasowych oddechów z dawnych lat.
|