Przykuły mnie łańcuchy do skały obojętności. Po co mi ten ogień skoro tylko we mnie gości. Zgłodniałe sępy ranią zbolałe wnętrze moje. Szarpią krwawiące serce i wspomnień całe zwoje. Straszny jest ból co odrasta za karę, za marzenia. Jestem ogniem na skale co miłość w popiół zmienia.
|