`Nie było w zasadzie czego zbierać. Parę zeschniętych liści bezwiednie szturchanych przez sierpniowy wiatr. Podarty list, który nigdy nie dotarł do adresata. Płatki herbacianej róży opadające dystyngowanie na posadzkę. I tylko coraz słabsze słońce przypominało, że jutro jest nowy dzień, że to wszystko to chwilowe wieczorne osłabienie, że jutro przecież może się ułożyć. To delikatne zachodzące słońce zadawało się dawać subtelną nadzieję, że może nie wszystko jeszcze stracone.
/CM`
|