Wracam do domu, przekraczając próg mieszkania słyszę "Ty się kiedyś wykończysz". Odwracam się. Właśnie wychodzi do pracy i patrzy na mnie z dozą zmartwienia i złości. Słabo odpowiadam "to już raczej nie Twój problem". Uśmiecham się smutno i zamykam drzwi. Słyszę jeszcze jak ciężko wzdycha i mogłabym przysiąc na wszystko, że właśnie zmarszczył czoło i pokręcił głową. Zawsze tak robił kiedy był w sytuacji bez wyjścia, kiedy coś go martwiło lub przytłaczało.
|