Biorę łyżwy i jadę na lodowisko. Wchodzę i czuje ten znajomy zapach, krew w żyłach zaczyna płynąć szybciej, dreszcz ekscytacji pojawia sie w momencie dotknięcia ostrzem idealnie płaskiej tafli. Wkładam słuchawki do uszu, zamykam oczy i poddaje sie muzyce. Chce wytańczyć całą frustracje, złość i ból ostatnich tygodni. Zderzam się z kimś, szepcze ciche "przepraszam" i zjeżdżam z tafli. Czuje sie lekko i w koncu osiągam spokój ducha.
|