Wypadam z budynku i czuję nadchodzącą katastrofę, gdy tylko promienie słońca dotykają mojej twarzy. Każdy, kto przejdzie obok mnie, może zobaczyć moją drugą taką w życiu słabość. Uderza szybko, szybciej niż byśmy się spodziewali. Uderza na dłużej. Na dłużej, bo nigdy nie odpuszcza. Ponoć czas leczy rany, ale z czasem orientujemy się, że to kłamstwo. Opieram się o ścianę budynku - niegdyś białą, czas zrobił swoje - i po prostu się rozpadam.
|