Z moich oczu można, by doskonale przeczytać moją bezbronność. -Dość! - krzyczę. W końcu udało mi się zdobyć na głos. Oni od razu stanęli bezruchu. Kołysali tylko głowami w rytmie muzyki, która leciała ciągle. Dobrze postąpiłam? Boże, odpowiedz mi. Proszę. W efekcie dostałam ruch. Tym razem bardziej agresywny. Pociągający. Rzucili się na Mnie, dotykając mojej twarzy. Ciepło, Zimno, Ciepło, Zimno. -Kim Wy jesteście? Z moich ust płynęła ślina, ale nie zdołałam ich odpędzić. Szok. Po pewnym czasie pewien chłopak złapała mój podbródek. Nie wiedziałam jak zareagować. Chciałam odpowiedzieć mu z goryczą, ale on mi bezczelnie przerwał. Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje. Dawno, bym go odpędziła, ale nie. Patrzymy sobie w oczy. Inni są nieruchomi. Jakby wyłączali się w wyznaczonym czasie. Coś niesamowitego, a zarazem strasznego. -Twoimi kłamstwami. Uśmiechnął się, a po chwili wszyscy oprzytomnieli i rzucili się na mnie podobnie. Przegrałam.
|