Weszłam do sali próbując się uśmiechnąć. -Wiem, że jest źle.-burknął pod nosem. -Ale będę przy Tobie.-usiadłam obok niego. -Wiem.-wyszeptał. Zdziwiona patrzyłam na niego nie wierząc, że nie widzi w tym nic złego. Z drugiej strony cieszyłam się, że się tym nie przejął. Pomyślałam wtedy, że będzie dobrze, że damy sobie radę. Medycyna idzie do przodu, a ja nie pozwolę mu się poddać. W końcu odzyska sprawność w ręce nawet jeżeli będziemy potrzebować duże sumy pieniędzy. -Nie dasz sobie rady ze mną i z dzieckiem.-usłyszałam. -Poczekamy. -Ile jesteś w stanie czekać? -Tyle ile potrzebujesz, będziesz wspaniałym ojcem i przestaniesz myśleć o tym, co się stało.-przytuliłam się do niego. Wiem, że tak będzie. Wiem, że jedynym sposobem żeby zapomniał o bezwładnej ręce to dać mu dziecko./Immoreelverbeeldnig
|