[cz5] Odprowadził mnie pod sam dom. Właściwie dobrze, że już po spotkaniu bo rano muszę wstać do kwiaciarni. Leżąc na łóżku czekałam na sms. No właśnie! Cholera! Nie wzięłam jego numeru. Swojego też mu nie zaproponowałam . Kurde. to nie może się skończyć. Sama nie wiem dlaczego. Czułam z nim jakąś więź. Nie wiem o której zaspałam. Obudził mnie mój wyjący budzik. -Pora wstawać Sara-usłyszałam głos mamy dobiegający z korytarza. -Mamy dziś mase zamówień na bukiety i wieńce. Wrr, wieńce , nie lubię ich robić. Przypominają mi o śmierci. W zasadzie jest ona nieunikniona. Ale tak czy inaczej nie jest to miło robić wiązankę dla gościa, któremu umarła żona. Dla wnuczki, której umarł dziadek . Wiem co przeżywają w takich momentach, sama przeszłam śmierć dziadków , którzy byli dla mnie jak drudzy rodzice. Strasznie za nimi tęsknie. A zwłaszcza w momencie,gdy robię wieńce. Cały dzień nam zeszło w pracy. Wyczerpana wracając do domu, czekała na mnie niespodzianka. Miła ...
|