Zacząłem doceniać obojętność innych, zacząłem też budować swoją. Swoją twierdzę obojętności; to nic złego, myślałem. W głębi zawsze będzie cię to wszystko dotykać, tłamsić i obchodzić. Ale tylko w głębi. Nie musisz płakać całymi dniami, nie musisz pokazywać ludziom swojej frustracji, niezadowolenia, swojej nienawiści i w ogóle jakiegoś swojego niepojętego nieszczęścia; ale strasznie późno to zrozumiałem. Że zamęczałem ludzi sobą, swoją niepoprawną wizją tego świata, który nigdy nie będzie taki, jak tego chcę; nigdy po prostu taki nie będzie. Że ludzie może i żyją dla siebie wzajemnie, ale głównie chyba jednak żyją dla siebie samych; po to, żeby poznać zapach imbiru, smak grzanego wina, dotyk zimnej dłoni gdzieś w rozdwojonym świecie chorych wyobraźni.
|