Może wyjdzie, że się tłumaczę, ale takie zachowania nie biorą się znikąd. Kiedyś ktoś pokazał mi to jako świetny sposób obrony. Przed bliskością, angażowaniem się. I tak mi później zostało.
Bo wyobraźcie sobie noc, która kończy się dopiero nad ranem, jest pięknie i w głowie dźwięczy Wam ach, jak przyjemnie, po czym budzicie się w pustym już łóżku i zamiast wyszeptanego do ucha dzień dobry wita Was rzucone w biegu: jesteś w stanie zebrać się jakoś w sześć minut?
Był to moment przełomowy tak w moim życiu, jak i w tamtej znajomości. Dotarły do mnie bowiem dwie bardzo ważne rzeczy. Pierwsza: że z tym chłopcem to chyba jednak nie wyjdzie. Druga: że jestem w stanie zebrać się jakoś w sześć minut.
Jasne, że usłyszałam też bajkę z lekarzem. Ale była tak sam wiarygodna jak wróżbita Maciej albo dieta mająca w składzie Snickersy. No, nie. To może być zabawne, może być też smutne. Ale czujesz, że nie może być raczej prawdziwe.
|