Czasem myślę, że faktycznie byłam w tym dobra. W zmienianiu image na taki, jaki mi się podobał. Mogłam być wzorową uczennicą i nastoletnią rebel girl, która popija piwo za Biedrą, mogłam farbować włosy na każdy kolor i uwodzić chłopców, bo przecież zakochana byłam wciąż tylko obiekty się zmieniały, wreszcie mogłam mówić, że nie umiem nic poczuć, bo faktycznie nie czułam niczego więcej prócz strachu, że jeśli się zaangażuje w drugiego człowieka,poczuję w plecach ostrze chłodnego metalu, a usta napęcznieją mi krwią i nie będą mogła nic powiedzieć, a przecież miałam tyle rzeczy do powiedzenia. Dlatego mogłam się zmieniać i jednego dnia paradować w eleganckiej sukience, by parę godzin przebrać się w dres i być bardziej wulgarna niż powinna być młoda intelektualistka, która czytywała Kanta już w czasach liceum i polemizowała z poglądami Freuda. Mogłam być wyuzdaną dziewczyną, która zakłada pończochy i maluje usta czerwoną szminką, dobrym kumplem, który gra całą noc w GTA, mogłam wybrać
|