Ustawiony z moją kicią jakoś na piętnastą, zjadam szamę i na miasto ruszam, ciasno w autobusach, korki, maniurka już się chwile spóźnia, znów wzrok na witryny, propaganda wkurwia, przyszła, śliczna, jak te baksy w słońcu, chodź na spacer, pogadamy o przyszłości.
|