Powiem krótko - nie rozumiem. Kompletnie nie rozumiem zachowania osób, które po skończonym definitywnie związku sprawiają wrażenie, jakby dalej w nim były. Co więcej - są przekonane, że dalej w nim są. Bo chcą w nim być, bez względu na to, jak bardzo druga strona chce się odciąć od przeszłości. Czy to już choroba psychiczna? Czy warto robić ze swojego życia cyrk? Czy warto niszczyć życie osobie, którą się ponoć kocha, skoro wybrała inną drogę? Tylko na pierwsze pytanie odpowiadam: TAK. Śmieszy mnie to, jak nisko można upaść w dążeniu do swojego "szczęścia".
|