Zawsze, kiedy ją widział, był bliski omdlenia. Wiedział, że to przez ten nagły napływ krwi do głowy i to, że zapominał oddychać. Wiedział, że to zwyczajny symptom, tak jak i zwyczajna przyczyna, ale wiedział też, że za każdym razem, kiedy ją widzi, jego wysuszone, na poły martwe ciało rwie się ku niej, w stronę słońca. W stronę ciepła i światła. Była dla niego ciepłem i światłem, niezależnie od miesiąca.
|