Przykuły mnie łańcuchy
do skały obojętności.
Po co mi ten ogień
skoro tylko we mnie gości.
Zgłodniałe sępy ranią
zbolałe wnętrze moje.
Szarpią krwawiące serce
i wspomnień całe zwoje.
Straszny jest ból co odrasta
za karę, za marzenia.
Jestem ogniem na skale
co miłość w popiół zmienia.
|