Sniłaś mi się dzisiejszej nocy. Krzyczałaś na mnie, obie płakałyśmy. Byłaś w tym swoim fioletowym fartuchu jak kiedyś. Nie pamiętam co mówiłaś, za co mi się oberwało. Dzisiaj weszłam do Twojego domu i znowu "zobaczyłam" Cię na łóżku, uśmiechniętą. Pamiętam jak oglądałyśmy "zbuntowanego anioła". Tak bardzo chciałaś zobaczyć jak się skończy. Zobaczyłaś i po prostu odeszłaś. Minęło prawie 8 miesięcy od Twojej śmierci, a ja dalej nie potrafię się z tym pogodzić, dalej mnie to męczy. On był po to, by mi pomóc się z tym pogodzić, ale też odszedł. Ale nie zawiodę Cię już. Mimo łez, bólu - idę dalej i wiem, że dam radę. Udowodnię Ci to, zobaczysz Babciu./ASs
|