Moja najsłodsza kruszynka urodziła się o 6:15, 13 sierpnia 2014 roku. Powitał świat silnym, zdrowym krzykiem. Gdy zobaczyłam, jak ten mały nicpoń wywija rączkami i nóżkami, zalała mnie fala miłości. Naprawdę nie myślałam, że można tak mocno kochać. Śmiałam się i płakałam na zmianę. Mój świat zmienił się na zawsze. Nie było powrotu do dawnego stylu życia. Nie zaplanowałam tego, ale i nie żałowałam. Szczerze mówiąc, nie mogło mi się przytrafić nic lepszego. Dostałam szansę, by odmienić swoje życie. Gdy czasem oglądam się wstecz, nie poznaję samej siebie. Tak wiele się zmieniło. To niby ja? Ta lekkomyślna smarkula pędząca na oślep donikąd? Bawiąca się, jakby nic innego się nie liczyło? Nie myśląca o przyszłości? Potem patrzę na synka i oddycham z ulgą. Wyszłam na prostą. Już mam dla kogo się starać. Mam kogo otoczyć swoim uczuciem i wielką, bezgraniczną troską. / .xeS.
|