Chciałbym bardzo dotykać jej twarzy. Nie tylko dłońmi. Najbardziej ustami. Całować delikatnie całe jej czoło, potem brwi, potem powieki, wreszcie prawy, a zaraz potem lewy policzek. A potem wziąć kosmyk jej włosów do ust. I posmakować. A zaraz potem dotknąłbym jej ust. Każdego milimetra. Najpierw nieśmiało palcami, a potem ustami. Po kolei. Chciałbym, aby w którymś milimetrze rozchyliła swoje wargi i dała mi w ten sposób przyzwolenie.
|