Ubrana w zbyt duży t-shirt, krótkie spodenki, otulona bluzą, jeszcze pachnącą jego perfumami. Niepomalowana, z opuchniętymi oczami i brakiem chęci do życia. Stanęłam tak przed nim, gdy zapukał do drzwi. Nawet się nie skrzywił. Przeszedł przez próg, objął mnie, po czym odszedł, by już nigdy nie wrócić. /mxd
|