Zawsze mi rzygala, ze mieszkanie mam od tak, ale gdy splonelo, nie wlozyla grosza, nawet nie sprzeciwiala sie decyzji, zeby je sprzedac,a tacie cos wynajac, jedynie On patrzyl na to trwzezwym okiem, nic dziwnego, Jego rodzice dorobili sie cudownego domu bez kredytow, Jego tata wlasnymi rekoma wylewal, budowal, naprawial, oboje rodzice wloyzyli w to mase kasy, trudu, czasu i sil. Wspieral mnie, sprzeciwil sie pomyslowi sprzedazy zarzekajac sie, ze mi pomoze pod warunkiem, ze nawet gdyby Nam nie wyszlo nie chce ani grosza. Z perspektywy czasu, ciesze sie, ze Go posluchalam, ze nie sprzedalam, ciesze sie, ze to wszystko juz za Nami, bo bylo na prawde ciezko i niekiedy balam sie, ze nie podolamy takiej odpowiedzialnosci i tragedii. Zastanawialam sie nad sprzedaza w przyszlosci, teraz smieje sie sama z siebie. Jeszcze duzo czasu minie zanim nazwe to mieszkanie nie tylko 'Naszym mieszkaniem' ale 'Naszym domem', minie duzo czasu zanim odetne sie od wspomnien i to mieszkanie bedzie mialo cd
|