- Widać, nie chcę się zakochać. - Spuszczam wzrok.
- Wszyscy tak mówią, ale nikt w to nie wierzy. - Łapie mnie za brodę i podnosi moją twarz.
Patrzymy sobie teraz prosto w oczy, a moje serce eksploduje.
- Idź już. - Łamie mi się głos.
- Idę. - Mówi.
A ja głupia, znowu nie robię nic, żeby go zatrzymać. A ja głupia, patrzę jak odchodzi. I jest mi przez to cholernie zimno, w kościach, w głębi. Strach mnie paraliżuje, strach paraliżuje mi serce. Chociaż i tak, ten mięsień ma w sobie więcej odwagi, niż ja. Bo cały czas mi powtarza, że kocham. Że nie mogę się już obronić, bo to się stało. Stało się już. Ja kocham, kocham go. Ale wciąż staram się żyć, jakby tak nie było.
|