Zadzwonił jak obiecał. Z przerwami przegadaliśmy dwie godziny. Zapytał, mimo, iż znał odpowiedź. On tylko na to: "przestań się przejmować tym frajerem", odpyskowałam do niego, by tak go nie nazywał, więc zaczął się tłumaczyć: "jak go mam nazywać, skoro przez niego cierpi taka piękna, wspaniała dziewczyna. Kochanie, on stracił wszystko. Lepiej już nie trafi. Jesteś wyjątkowa, i przestań się nim zadręczać." Potem już tylko nie pozwalał mi się zadręczać. Przez prawie 120 minut chichotałam do telefonu w środku nocy, mając nadzieje, że nie obudzę innych domowników.
|