I wczoraj byłeś tak bardzo mój. Choć wcale Cię tutaj nie było. Do świtu opowiadałeś historie, których chciałam słuchać. Nie umiałam odłożyć słuchawki. A dzisiaj telefon milczy, żadnej wiadomości? Musisz wiedzieć, że umieram tu z tęsknoty. Zawsze byliśmy "nie w porę" i "nie na miejscu". Rozmijamy się ciągle choć niby na jednokierunkowej. Zawsze "ktoś na nas czeka" jest "gdzieś". Nie mamy szans. Przegraliśmy na samym początku przy płomieniach ogniska. Tylko te chwile nam został. Nic nie warte momenty. Budujemy domek z kart w czasie apokalipsy...
|