Przede wszystkim zgadzamy się na bylejakość. Na byle jakie relacje, przelotne, krótkie znajomości zostawiające za sobą nic więcej, jak tylko niesmak po kolejnym rozczarowaniu. Na byle jakie dni, przesiedziane w jednym miejscu, podczas których, z góry juz przeklinamy te następne, które spędzimy dokladnie tak samo. Żyjemy na szybko, na opak, na ostatnią chwile. Żyjemy na walizkach ze samym sobą. Nienawidzimy tego, gdzie jesteśmy, ale jeśli coś wymaga wysiłku, to automatycznie rezygnujemy. Chcemy być czymś więcej, a boimy sie wyjść poza wlasne cztery ściany. Chcemy cieszyć sie każdym dniem, a pierwsze, co robimy na jego każdy początek, to przeklinamy to, ze się zaczął. Chcemy wielkich rzeczy, a samych siebie traktujemy byle jak. / temyśli.pl
|