Położyliśmy się w ubraniach do łóżka, które składało się z niepewnej drewnianej konstrukcji oraz materaca, który pamiętał lepsze czasy. Nasze usta spotkały się jeszcze kilkanaście razy. Na chwilę, na minutę, na kilka. Dłonie wędrowały po ciałach, ale unikały zbyt odważnych miejsc. Nie śpieszyliśmy się. Jakoś nie czuliśmy, że musimy. / Perwersje.
|