Czuję jak powoli umieram.Umiera moja dusza.Rozpada się na miliony kawałków i nie mogę nic z tym zrobić.Nie potrafię się pozbierać, wziąć w garść.Nie potrafię samej sobie zaufać, bo każda decyzja którą do tej pory podjęłam była zła.Walczę ze swoimi myślami.Miłość do Niego niszczy mnie każdego dnia, powoli.Co mam zrobić ? Skoro bez Niego i z Nim nie potrafię żyć.Miłość, która miała być czymś pięknym okazała się najgorszym przeżyciem, ciągnie się to za mną już 3 lata i 5 miesięcy. Nie potrafię walczyć.Przyzwyczaiłam się do tego bólu.Muszę z tym jakoś żyć, choć niewiele dni mi pozostało do końca czuję to.
|