Zasypiam. Znowu bez Ciebie. Przyzwyczajam się. To już nawyk. Wcale tak nie jest lepiej. Może to nie sen tylko powolna agonia. Nie pamiętam Twojego zapachu, głosu, tonu bicia serca. Cisza. Cisza tylko mi została. Zwijam się w kłębek. Dobranoc ? Nie. Dobrych snów ? Nie. Życzę sobie przetrwać do rana. Bo ból pali coraz bardziej. Byle do rana, byle przeżyć kolejną noc...
|