Przychodzę z ciszą ostrych kolców, wbijających się w strukturę cielesnego ogrodu mego. Bowiem wszystko wokół nabrało nagle tempa. Z początku dobrze, bo z początku nie pękasz. Jednak kolejne uderzenia serca zaczynają łamać mi żebra, aż w końcu rozrywają skórę. Na dzień dobry, na dobranoc, na zawsze, na nigdy i na teraz. W SAMO SERCE.
|