Tak bardzo bym chciała polubić siebie, zaakceptować się taką jaką jestem. Pokochać swoją każdą część ciała, stawać przed lustrem i mówić jaką mam ładną fugure. Mam dość kompleksów, ciągłego narzekania i płakania wieczorami że jestem za wysoka czy mam brzydkie włosy bo podobno zdaniem innym jestem fajną laską. Marze o takim dniu bym mogła z całą pewnością stwierdzić że jestem najlepsza i poradze sobie nawet z nienawidzoną przezemnie matematyką, fizyką czy chemią. Chcę uwierzyć w siebie, w swoje własne możliwości. Pragnę przestać porównywać sie do innych dziewczyn pod każdym względem, to jest niewyobrażalnie męczące i przytłaczające. Najgorsze w tym wszystkim to że rzadko kiedy mam szczęście do jakichkolwiek spraw czy egzaminów. Chyba taka już moja natura.
|