Pierwsza msza za Ciebie. Tak cholernie dziwnie było usłyszeć Twoje imię i nazwisko w zapowiedziach. Minął miesiąc, myślałam, ze jest lepiej, a przeżyłam tą mszę jak drugi pogrzeb. Mój umysł podświadomie podsyłał mi Twój obraz w trumnie. Niechciane łzy płynęły po twarzy. Minął miesiąc, jesteś już z Dziadkiem, jesteś szczęśliwa. Nie boli Cię już. A ja dalej nie potrafię w to uwierzyć, łapie się na tym, że dzwonie do Twoich drzwi rano i czekam aż otworzysz. Tęsknie./ASs
|