Pamiętam do dzisiaj jedną wiadomość "nie kocham Cię już, nie będziemy więcej razem" Wtedy się załamałam, nie widziałam niczego poza sufitem w pokoju. Ale patrz, sam kazałeś mi odejść i zacząć układać życie od nowa. Nie zrobiłam tego od razu, bo jak pisałam niżej, walczyłam. W tym momencie mam kochającego faceta, wspólne plany do których podchodzę z dystansem, ale mogę powiedzieć śmiało, że jestem szczęśliwa. Jedna myśl nie daje mi tylko spokoju, co by było z Nas jakbym wtedy porozmawiała, zamiast wychodzić. Tego się już nigdy nie dowiem. Zastanawia mnie jednak to, jak szybko mogłeś zapomnieć, przestać kochać skoro niby tak bardzo kochałeś i planowałeś wspólną przyszłość. Chyba nigdy tego nie zrozumiem, no trudno. Brakuje mi Ciebie, Twojego pokoju, żartów, uśmiechu, oczu, ale pogodziłam się z tym, że Ciebie nie ma. Układam życie od nowa, a Ty? Ty jesteś tylko wspomnienie,, no cóż - sam do tego dążyłeś. Sam zrezygnowałeś, sam kazałeś odejść, sam Nas skreśliłeś./ASs
|