Kiedyś nie płakałam, byłam silna, twarda jak kamień.
Ale teraz się rozpadam, krwawię wewnętrznie, wypłakuję oczy, niszczę się... nie na to za późno, to ty mnie zniszczyłeś.
Ale to dla Ciebie wciąż za mało prawda?
Pojawiasz się i znikasz, rozdrapujesz rany.
Kiedy ja próbuję się podnieść ty przychodzisz i znów kładziesz mnie brutalnie na ziemię.
A ja za każdym razem wierzę że podasz mi dłoń bym wstała, lecz ty pchasz mnie wciąż na dół.
|