Kochałam go, naprawdę cholernie, zupełnie niewytłumaczalnie – kochałam. Nie mogłam nic na to poradzić. To było tak oczywiste jak oddychanie. I nic nie było w stanie tego powstrzymać. Nawet te wszystkie lata, nawet to, że nic nie wiedział, bo w końcu nie chciałam zabierać mu jego szczęścia. Byłam pechową osobą i nauczyłam się, że nigdy nie spotka mnie nic, co byłoby dla mnie dobre, ale dla niego wciąż była szansa. Zresztą… jego świat…. I mój świat… to dwie różne bajki. I czasami spoglądanie jak odchodzi twoje największe szczęście to najlepsza opcja jaką możesz wybrać.
|