Z każdym ruchem warg zdawał się ronić kolejną kroplę krwi ze swojej duszy, lecz wiedział, że ma w tym cierpieniu cel. Tym celem byłam ja, oraz zadowolenie mnie tylko dlatego, że czuję do niego głupie uczucie. Poświęcenie było ogromne, gdyż każdy dotyk był jak sztylet wbijany w jej piersi... Mimo to nie przestał. Owinął mnie naszyjnikiem swoich dłoni i czule całował, jakby tylko to się wtedy liczyło. Z każdą kolejną minutą wiedziałam, że to jest to, czego pragnę...
|