Moją najlepszą przyjaciółkę poznałam na imprezie. Byłam najebana jak sztos, właściwie obie byłyśmy.Ale to ona zawsze jest tą zachowującą zimną krew. Karmiła mnie,trzymała mi włosy,gdy wymiotowałam,kłóciła się z ludźmi, którzy chcieli mnie bić,odpychała facetów,którzy się do mnie kleili, tańczyła ze mną, by jak najszybciej "to"ze mnie wyparowało.Wiele razy jej się za mnie oberwało.Około drugiej w nocy zdjęła mi buty,pogłaskała po policzku i położyła spać. Tak jest do tej pory. Opiekujemy się sobą ZAWSZE i kurwa przysięgam,że to była przyjaźń od pierwszego wejrzenia. / haust
|