I kiedy miałam już wszystko poukładane, kiedy łzy płynęły, ale już nie paliły, kiedy nie byłeś pierwszą myślą przed pójściem spać i po przebudzeniu. Kiedy dalej Cię kochając zaczęłam żyć. Ktoś mi znowu "przypierdolił" w łeb sprowadzając tym samym na ziemie: "minęło tak dużo czasu od września, pisałaś, prosiłaś, wręcz nawet błagałaś. Kazał Ci się odezwać jak dorośniesz i zrozumiesz. Zrobiłaś to, więc się odezwij do Niego ze słowami - miałam napisać jak się zmienie, więc pisze-" I co teraz mam zrobić? W dodatku jeszcze te Twoje pierdolone urodziny. To jest jakiś kabaret chyba ;/ASs
|